Rajd do Wojdy

W dniu 20 grudnia 2014 r.

Na trasie zobaczyliśmy nie tylko piękne krajobrazy, roztoczańskie potwory oraz powspominaliśmy o bitwie w dniu 30 grudnia 1942 r.

 

Powstanie Zamojskie 1942 -1944

Wojda 30 grudnia 1942 r.

Wobec rozpoczętych wysiedleń ludności polskiej i nasilenia represji, Komendant Główny BCh Franciszek Kamiński w trzeciej dekadzie grudnia 1942 r. rozkazał komendantom obwodów tomaszowskiego i zamojskiego utworzyć oddział w sile jednej kompanii. Na polecenie komendanta obwodu tomaszowskiego, 26 XII w okolicach Dzierążni miała miejsce koncentracja żołnierzy BCh. Zorganizowano dwa plutony złożone z 96 ludzi pochodzących ze wsi, które zostały wysiedlone. Dowództwo nad plutonami objęli: plut. Józef Danilewicz ps. „Kłoda” i plut. Aleksander Mysłakowski ps. „Jutrzenka”. Niemal jawne organizowanie oddziałów partyzanckich miało na celu pokazanie ludności polskiej, że wśród ludu również istnieją siły zdolne walczyć w jej obronie. Oba plutony natychmiast udały się w lasy kosobudzkie.  27 grudnia dotarły do miejsca koncentracji w Wojdzie. Przybył tu również trzeci pluton z obwodu zamojskiego, w sile 34 ludzi pod dowództwem plut. Henryka Dereweckiego ps. „Sęp”. Nad utworzoną w ten sposób I Kompanią Kadrową BCh objął dowództwo por. Jerzy Miller ps. „Vis”, przysłany przez Komendę Główną BCh z Warszawy.

Jerzy Miller, ps. „Vis” lub „Filip” – cichociemny, przeszkolony w Anglii został przerzucony do Polski jako oficer ds. dywersji w KG BCh. Po zorganizowaniu powstania zamojskiego wrócił do Warszawy. Zginął we wrześniu 1943 w akcji na restaurację niemiecką.

Nocą 28 XII 1942 r. w lasach pod Bliżowem do I Kompanii Kadrowej BCh dołączył 37-osobowy radziecki oddział płk. Wasyla Wołodina, składający się ze zbiegów z obozów jenieckich. Tak duże zgrupowanie partyzantów nie mogło ujść uwadze Niemców. Rozpoczęła się koncentracja ich sił pod dowództwem kpt. Biskady’ego. Wiadomości o przygotowaniach hitlerowców dotarły do dowództwa zgrupowania. Partyzanci, waląc stare drzewa, kładli przeszkody na drogach wiodących do Wojdy. W okolicy czuwały patrole.
W budynku na wsch. skraju wsi urządzono wartownię z bronią maszynową.

Do bitwy doszło  30 grudnia, na trzeci dzień po utworzeniu I Kompanii Kadrowej BCh. O świcie Niemcy rozpoczęli atak od strony Kosobud, Adamowa i Szewni Dolnej. Kilkanaście godzin trwał zacięty bój. Kilka razy partyzanci odpierali silne ataki hitlerowców zadając im dotkliwe straty. Brawurowo walczył cekaemista Paweł Dawidenko na skraju lasu od strony Kosobud przepłacając to życiem. Wieczorem I Kompania Kadrowa BCH wycofała się w lasy zwierzynieckie nie dając się zniszczyć. Podzielona na małe grupki nocą powróciła w okolice Dzierążni. Niemcy po wkroczeniu wieczorem do Wojdy spalili zabudowania i rozstrzelali 11 mieszkańców. W czasie tej bitwy Niemcy stracili 20 zabitych i 30 rannych żandarmów. Zginęło 6 partyzantów BCh i 2 radzieckich, kilku zostało rannych.

Dla hitlerowców to była pierwsza taka bitwa z leśnymi oddziałami partyzanckimi, nie znali jeszcze wtedy taktyki walki partyzanckiej, nie zdołali zamknąć w okrążeniu oddziału, w kotle. Partyzanci pod odsłoną nocy wycofali się w kierunku zachodnim i po prostu rozpłynęli się w nocy i gęstwinie roztoczańskich lasów. Hitlerowcy w pościgu doszli do Zwierzyńca i nie spotkali po drodze żadnego partyzanta. Bitwa pod Wojdą była początkiem powstania zamojskiego, w którym aż do wyzwolenia walczyło ponad 22 tys. żołnierzy.

Ta bitwa miała szczególne znaczenie polityczno-moralne dla ludności Zamojszczyzny. Wykazała bowiem zarówno możliwość jak i skuteczność podejmowania walki zbrojnej z okupantem, mobilizowała do zbrojnego oporu.

es