Wspomnienia rajdowe
Ok. godz. 10-tej przyjechały 3 autokary młodzieży i starszych osób na start rajdu w Siedliskach przy Muzeum Skamieniałych Drzew. Turyści indywidualni dojechali własnymi samochodami. Młodzi turyści byli z Zamościa SP Nr 3 , SP nr 7, Szczebrzeszyna, Nielisza, Złojca, indywidualni z Zamościa, Tomaszowa Lubelskiego, Krasnegostawu, Lubaczowa i Rzeszowa oraz gm. Lubycza królewska.
Była spora grupka uczestników ok. 180 osób. Na starcie powitali uczestników prezes Klubu Turystyczno-Krajoznawczego im Michała Pieszki O/PTTK w Zamościu przewodnik PTTK i przodownik turystyki pieszej i kolarskiej kol. Andrzej Dziaduszek.
Wśród gości byli m.in. przewodniczący Rady Lubyczy Królewskiej kol. Mariusz Lewko, regionaliści i redaktorzy wydawnictwa „Przestrzeń Pogranicza” pan Robert Gmiterek, pani Anna Roci, p.Paweł Niedźwiedź i p. Sławomir Litkowiec oraz pracownicy Urzędu Miasta w Lubyczy Królewskiej.
O dobrą organizację Rajdu dbał kol. Paweł Borowiec opiekun Muzeum Skamieniałych Drzew przewodnik PTTK.
Pan Marek Łuszczyński serdecznie powitał uczestników i życzył im wspaniałej wędrówki. Kol. Edward Słoniewski pokrótce opowiedział o trasie rajdu i przestrzegł przed koleinami i błotem wszak jeszcze rano padał deszcz.
Wyruszyliśmy na trasę Rajdu. Minęliśmy duży kamienny krzyż przy trakcie potylickim. Dawno, dawno temu kupcy jadący do Lwowa omijali tędy Rawę Ruską, aby nie płacić kopytkowego na moście w Rawie Ruskiej. Doszliśmy do kopca tatarskiego. Kol. Edward opowiedział o najazdach Tatarów na te ziemie zamieszkałe przez Wołochów w XVI i XVII w. Tutaj była jedna z bitew z najeźdźcami. Tatarzy zostali pochowanie w kurhanie w kształcie półksiężyca.
Póżniej doszliśmy do źródełka Pawła Sapiehy i do potężnego dębu kawałków skamieniałego drewna, który rośnie w dawnym parku Sapiehów. Tutaj zrobiliśmy wspólne zdjęcie (kto chciał). Później podziwialiśmy wysokie daglezje. Przeszliśmy obok kapliczki św. Antoniego nad źródełkiem, zasilacym strumień Prutnik (Pruśnik) dopływ Sołokiji. Za chwilę znowu znaleźliśmy się na trakcie potylickim i minęliśmy kolejny krzyż kamienny (bruśnieński). Doszliśmy na skraj lasu i teraz rozpoczęła się wspaniała rajdowa – wspinaczka na wzgórze. Odważni próbowali iść po błocie w górę, ale nie dało się , bo 1 krok do przodu a dwa do tyłu. Wreszcie wdrapaliśmy się na wzgórze i zasapani chwilę odpoczęliśmy. Przed nami jeszcze kawał drogi, więc ruszyliśmy i doszliśmy do starych dębów. Potężne dęby rosną w miejscu dawnego przysiółka Bożyki. Ślady dawnej wioski to kwitnący barwinek. Część poszło w dół, gdzie również rośnie ogromny dąb, są również ślady bajorka, w którym pojono zwierzęta.
Teraz rozpoczęła się kolejna przygoda, droga, którą prowadzi zielona ścieżka przyrodnicza była rozjeżdżona przez ciągniki, gdyż prowadzono ścinanie drzew. Robotnicy leśni (zule) nie uprzątnęli również gałęzi. Sporo trudu kosztowało nas przejście ok. 1 km, ale nikt się skąpał w koleinach napełnionych wodą. Po drodze spojrzeliśmy na południe. Zobaczyliśmy kopułę cerkwi w Siedliskach i dalej las na Ukrainie. Nie widać niestety wzgórza – grodziska w Potyliczu. Dalej trasa prowadziła głębocznicą (wąwozem). Było trochę mokro, ale udało się przejść. Po pokonaniu głębokich kolein doszliśmy do kolejnego wąwozu. Teraz juz było fajnie, po prawej była wysoka góra (dawne grodzisko) Siedlisko. Tak doszliśmy do czerwonego (wolnościowego) szlaku pieszego prowadzącego z Tomaszowa Lubelskiego do Lubyczy Królewskiej. Szlak opuściliśmy i dalej ścieżką przyrodniczą poszliśmy do Siedlisk. Podziwialiśmy dorodny żarnowiec. Tę roślinę posadzono na początku XX w., aby chroniła zimą i na wiosnę zasiewy. Zwierzyna chętnie ją jadła i już nie robiła szkód na polach. Był to pomysł leśnika Romana Gesinga, który opiekował się lasami Sapiehów.
Wreszcie zobaczyliśmy kopułę cerkwi siedliskiej i doszliśmy do mety. Tutaj powitał nas kol. Paweł Borowiec i wiele innych osób z Panem Burmistrzem na czele. Teraz była chwila czasu na odpoczynek, potwierdzenie książeczek OTP, pieczenie kiełbasek i zabawy zręcznościowe.
Dorośli zostali zaproszeni do sali na promocję wydawnictwa „Przestrzeń Pogranicza” a młodzież z ciekawością oglądała wystawy w muzeum.
Na spotkaniu pan Robert Gmiterek opowiadał ciekawostki i omówił artykuły w wydawnictwie oraz przedstawił autorów artykułów. Pani Anna Roci – naczelna redaktor opowiedziała też wiele ciekawostek.
Minęła 14-ta i ze smutkiem musieliśmy wracać do domów. Wszyscy byli zadowolenie z wędrówki i gościnności gospodarzy.
Jeszcze raz dziękujemy gospodarzom i organizatorom z Lubyczy Królewskiej za wspaniałe przyjęcie, ognisko i napoje. Widać było, że Pan Burmistrz Marek jest miłośnikom turystyki, historii i przyrody małej Ojczyzny – Ziemi Lubyckiej.
Do zobaczenia wkrótce na Działach Grabowieckich na „Czerwonym Kapturku”…
Wspominał: Edward Słoniewski przewodnik PTTK.