46 Rajd „Czerwony Kapturek”

Deszczowy „Czerwony Kapturek”

Mimo majowej ulewy dzisiaj 30.05.2020 r. wędrowaliśmy, maluchy i dorośli, 21 osób na trasie Dańczypol – Grabowczyk – Szystowice – Dańczypol. Nikt bardzo nie narzekał, nawet najmłodsi dzielni znosili trudy wędrówki przy złej pogodzie.

Na starcie, przy źródełku Horpynki w Dańczypolu, powitał nas sołtys Dańczypola pan Zbigniew Czerwonka, któremu dziękujemy za serdeczne przyjęcie.  Z ciekawości też przybiegł pies Czeremisa. Niestety nie przedstawił się, więc nie wiemy jak ma na imię. Edward rozdał pamiątkowe naklejki.

Zaplanowaliśmy 2 trasy do wyboru i zdecydowaliśmy się na trasę przez Grabowczyk, tędy nie było wysokich traw tylko troszkę błota…

Doszliśmy do rzeki Kalinówki, po prawej niegdyś stał młyn, teraz została sadzawka i dawna osada młyńska.

Następnie w strugach deszczu i wiatru wiejącego z północy, prosto w buzie doszliśmy do dawnego dworu w Grabowczyku. Paweł przeczytał informację z tablicy. Później poszliśmy oglądać stare drzewa buki, lipy oraz brzozy. Ten park i dwór należały do Czachórskich. Władysław – malarz był przyjacielem Henryka Sienkiewicza i zaprosił pisarza  na wakacje do Grabowczyka. Pan Henryk napisał tutaj pod starą sosną nowelę „Niewola tatarska”. Krajobrazy okolic Grabowczyka i Dańczypola opisał w „Ogniem i mieczem”. Maluchy zostały uwiecznione na zdjęciu przy zabytkowej kapliczce. Później poszliśmy do Szystowic. Spojrzeliśmy na pięknie odnowiony pałacyk. Od 20 lat jest własnością prywatną, spojrzeliśmy tylko zza bramy, bo ogromne wilczury zaczęły na nas groźnie szczekać. Przy dawnej gorzelni poszliśmy na zachód. Jest tutaj źródełko, które zasila Kalinówkę. Później przy gospodarstwie chwilę odpoczęliśmy. Piękne świerki osłoniły nas od deszczu i wiatru. Przyszedł do nas pan z pobliskiego gospodarstwa, pewnie z ciekawości, opowiedział o okolicy i pokazał nam drogę do Dańczypola. Drogą gruntową szliśmy przez malowniczy wąwóz, dalej już była droga utwardzona. Na mecie już płonęło ognisko zapalone przez p. Zbigniewa. Było pieczenie kiełbasek. Maluchy skakały przez Horpynkę i zbiegały z wysokiej skarpy.


Przeszliśmy po błocie i asfalcie 7,7 km w ciągu 2,5 godz. Uczestnikami na trasie wędrówki opiekowali się przodownicy turystyki pieszej z Oddziału PTTK w Zamościu Andrzej i Edward.

Najbardziej nieprzyjemna pogoda nie jest powodem do zaniechania pieszych wędrówek.

Jak było – zobaczcie galerię…