Wspomnienia z 50 Jubileuszowego Rajdu „Spotkanie z Wiosną” z metą nad zalewem w Jacni. Tym razem 306 uczestników malutkich, większych i starszych poszukiwało wiosny w okolicach Jacni. Zdjęcia Edwarda. Sobota 20 kwietnia br. przywitała młodych turystów rześką pogodą. Czasami za chmur wyglądało słoneczko, ale +10 stopni C i lekki wiaterek nie przeszkodziły nam w spotkaniu na Roztoczu Środkowym..
Z Zamościa odjechały 2 autokary, a w nich turyści z zamojskich szkół Nr 3, Nr 9 i Nr 8 oraz grupka turystów indywidualnych. W 3 autokarze pojechała młodzież z Łabuniek i Żdanowa, w 4 z SP w Łabuniach i w 5 młodzież ze Złojca, Nielisza i Szczebrzeszyna.
Dwie grupy wyruszyły z Suchowoli Ulicy. Jedną grupę poprowadzili zamojscy przewodnicy Edward i Joasia. Druga pod przewodnictwem Andrzeja i Pawła przewodników zamojskich PTTK poszła wąwozem przez pola i lasy. Z Jacni wyruszyli na pętelkę po górach i lasach turyści indywidualni oraz młodzi turyści ze Szczebrzeszyna, Nielisza i Złojca. Turystami opiekowali się Janusz, Darek i Karol.
Wędrowaliśmy m.in. szlakiem pieszym zielonym im. Władysławy Podobińskiej. Przy źródełku pod Grabnikiem Górnym posłuchaliśmy opowieści Edwarda o pobliskiej trójkątnej kapliczce:
Działo się to w II połowie XVIII w. W pobliżu Krasnobrodu nad Wieprzem (na południe od Zamościa w dobrach Ordynacji Zamojskiej) rozłożyła się niewielka wioska zwana Ruskie (obecnie Dominikanówka). Miejscowe gospodynie lepiły dla krasnobrodzkich Dominikanów ruskie pierogi, które zgodnie z tradycją dominikańską były najważniejszą potrawą, stąd nazwa wioski. Jeden z założycieli zakonu św. Jacek przywiózł z Kijowa recepturę na tę smakowitą potrawę. Rodziny z wioski były bardzo religijne i często pierworodnych synów wysyłały do zakonów.
Było to 1 lipca tuż przed odpustem na MB Jagodną. Młodzież z wioski szła na doroczny odpust do Krasnobrodu.
Nieco zmęczeni usiedli przy brodzie na Wieprzu. Na starych mapach to miejsce (na skraju Majdanu Wielkiego) zaznaczone jest jako Moczyjewka.
Antek usiadł sobie na skarpie a Jewka (Ewa) moczyła w rzece piękne i zgrabne nóżki. Bardzo podobała się Antkowi, bo była piękna, zgrabna, miała niebieskie oczęta i długi warkocz z kruczoczarnych włosów. Po odpoczynku wyruszyli w dalszą wędrówkę, nie wiadomo kiedy ich rączęta się uścisnęły. Tak dotarli pod klasztor dominikański. Uroczystości trwały cały dzień i dopiero wieczorem wrócili do domów. Umówili się na kolejne letnie spotkanie. Ktoś jednak doniósł rodzicom Antka, że spotyka się z dziewczyną a przecież został przeznaczony do stanu duchownego.
Na następne spotkanie chłopak już nie przyszedł i nadaremnie Jewka na niego czekała. Płakała tylko i nawet jeść nie chciała, aż wreszcie ktoś jej powiedział, żeby zapomniała o Antku, który jest już w krasnobrodzkim klasztorze. Serce jej mocno zabiło i postanowiła go jeszcze raz zobaczyć. Siadała na murku i patrzyła w zamkniętą furtę – bo mur klasztorny był wysoki.
Furtianowi żal się zrobiło biednej dziewczyny i powiedział jej, że Antka już tutaj nie ma. Teraz jego imię brzmi Anicet i zawieziono go do seminarium w Zamościu. Dziewczyna postanowiła pójść do Zamościa, aby odnaleźć Antka.
Przyszła do Zamościa w dniu wrześniowego odpustu, wcisnęła się w tłum, jak najbliżej ołtarza.
Tuż przed południem zadzwoniły dzwony i na czele procesji wszedł infułat, kanonicy i seminarzyści. Tylko jeden był w białym habicie – to na pewno był Antek a teraz Anicet.
Po podniosłej uroczystości, kiedy seminarzyści już wychodzili – nagle ten w białym habicie spojrzał w bok i ujrzał oczy pięknej Jewki. Poczuł na ciele jakieś dreszcze, ukradkiem się uśmiechnął do dziewczyny i jej jakoś lżej zrobiło się na sercu. Niestety, nie powiedzieli do siebie ani jednego słowa.
Smutna Jewka poszła wolno na południe, do rodzinnego domu a brat Anicet do seminarium.
Wędrowała przez lasy i pola całą noc. O poranku sen ją zmorzył, więc zasnęła pod rozłożystą lipą, gdzieś między Suchowolą a Grabnikiem. Na lipie były barcie i mnóstwo dzikich pszczół. Wtedy wydarzyła się tragedia. Rój dzikich pszczół użądlił dziewczynę, nikt jej nie pomógł, więc w męczarniach zmarła.
Kilka dni później pastuszkowie znaleźli nieżywą dziewczynę i pod tą lipą ją pochowali. Ktoś później postawił w tym miejscu trójkątną kapliczkę, która stoi do dzisiaj.
Anicet jakby przeczuwał, że wydarzyło się coś złego. Nie chciał jeść, uczyć się i śpiewać, tylko patrzył na południe. Rektor myślał, że on patrzy na kolegiatę, ale jego wzrok i myśli sięgały dalej.
Niestety pewnego ranka już się nie obudził. Nigdy nie wrócił do Krasnobrodu, pozostał w podziemiach seminarium.
Duch zakonnika Aniceta (Antka) w białym habicie z kapturem do dzisiaj błąka się po budynku i okolicach – ciągle patrzy na południe…
Później poszliśmy w stronę Jacni podziwiając przepiękne krajobrazy Roztocza Środkowego. Na północy za wzgórzami ukrywa się Zamość. Doszliśmy do niewielkiej wioski Bródki. Zobaczyliśmy wiekową lipę i drogowskaz do ulęgałek. Przy białej figurze odpoczywaliśmy. Stąd wyruszyliśmy na metę, najpierw zobaczyliśmy zalew w Jacni a później bardzo ciekawe miejsca wypoczynkowe. Na mecie powitały nas: kierowniczka rajdu kol. Dominika i kol. Dorota. Po krótkim odpoczynku piekliśmy na ognisku kiełbaski. Za parę minutki przyszła druga grupa z Suchowoli po kierownictwem Andrzeja i Pawła. Ostatnia grupa pod kierownictwem Janusza, Darka i Karola zdobywała okoliczne wzgórza przy wyciągu narciarskim, chyba byli najbardziej zmęczeni. W biurze rajdu rozdawaliśmy naklejki do książeczek OTP i Andrzej potwierdzał przebytą trasę, Marian sprzedawał książeczki OTP.
Następnie odbyły się tradycyjne konkursy rajdowe; krajoznawczy – prowadzili Edward i Paweł, rzut podkową (ze względu na duże zainteresowanie, były dwie grupy) oraz skakanka.
Edward – honorowy prezes Oddziału PTTK wręczył młodym turystom zdobyte odznaki – „Siedmiomilowe buty” i popularną OTP.
Kto chciał i zgłodniał mógł się posilić w bufecie prowadzonym przez panie ze Spółdzielni Socjalnej „Adamowianki”. Frytki i zapiekanki bardzo smakowały… Lody również…Dziękujemy Paniom „Adamowiankom”.
Zmęczeni, ale szczęśliwi ze wspaniałego rajdu wróciliśmy do swoich domów.
Dziękujemy Nauczycielom – Opiekunkom młodzieży i Kadrze Oddziału za opiekę nad wędrowcami i ciekawe opowieści.
Do spotkania na szlakach Roztocza 25 maja na Rajdzie „Czerwony Kapturek”…